Dzień z życia

Cel wjechał w zasięg dwóch z trzech platform. Snajper powiększył okno z widokiem z drony mającej najlepsze pole widzenia, wykonując szybką weryfikację tożsamości. Wszystko się zgadzało z danymi z przetargu. Ograniczał się do czujników pasywnych, więc nie mógł pingnąć rejestracji nadjeżdżającego motocykla, ale w Polsce były zarejestrowane tylko trzy CBR145XM przystosowane do ruchu ulicznego, z zainstalowanym autopilotem i uprzężą. To był bez wątpienia motocykl Elżbiety Darowskiej, a siedząca na nim pasażerka miała wymiary ciała Darowskiej i jej kombinezon. Kask miał irydową, odblaskową szybę, więc nie było widać twarzy, ale przybliżona biometryka szkieletu stanowiła wystarczające potwierdzenie. Spojrzał jeszcze szybko na widok w oknie LiveSky w google.net – czysto, ani śladu policji – i otworzył okno potwierdzenia ataku. Zazwyczaj w tym momencie rozłączyłby się i zaczął już ewakuację, ale warunki przetargu wymagały dostarczenia nagrań z lotów mikropocisków w celu wypłaty 100% wynagrodzenia, więc pozostawił nawiązane połączenie i niewielkie okienko podglądu w prawym górnym rogu okularów. Wyłączył odcięcie audiowideo, dopił parszywą kawę z tekturowego kubeczka, spojrzał na kilka niedojedzonych frytek, chwycił tacę w lewą rękę i ruszył w kierunku wyjścia. McDonalds przy stacji Metra Świętokrzyska stanowił dobry punkt operacyjny, cztery wyjścia dla zwiedzających, kolejne trzy dla personelu, jeżeli znało się kod, spory ruch i trywialne do zhakowania kamery, zazwyczaj i tak średnio sprawne. Niestety, poziom smakowy „kawy” za pięć euro był nawet niższy niż można się było tego spodziewać po cenie. Co gorsza, klimatyzacja znowu nawaliła, a średnie temperatury w marcu wynosiły ponad 23 stopnie.

Nikt nie mówił, że życie zabójcy-hobbysty będzie łatwe. Wyrzucił tacę z resztkami jedzenia do recyklera i wyszedł na ulicę, prosto w marcowy skwar. Chodnikiem wzdłuż Marszałkowskiej jechał powoli sprzątacz – teraz było widać je na ulicach przez całą dobę a nie tylko w nocy. Miasto już szykowało się do obchodów 75 rocznicy wstąpienia do Unii. Zerknął w lewy górny róg pola widzenia: 12:47, 12.03.2079. Ikona trzeciej platformy snajperskiej zabłysnęła na zielono i snajper zgiął palce w geście aktywującym. Dziewięć kilometrów dalej trzy jednorazowe karabiny OpenBarrett wystrzeliły prawie jednocześnie, zsynchronizowane tak, aby ich inteligentne pociski dotarły do celu w tym samym momencie. Karabiny wyprodukowała automatyczna obrabiarka w szemranym zakładzie samochodowym na Pradze, na postawie planów udostępnianych w northam.net przez NRA Heritage Foundation. Snajper jedynie zainstalował je w miejscu zasadzki i dostarczył do nich amunicję – na trzy naprowadzane pociski 13 mm wydał dwa razy tyle, co na wszystkie pozostałe elementy operacji. Ale i tak już cieszył się na prawie pięćdziesiąt tysięcy euro zysku na czysto za jeden dzień pracy, a w zasadzie rozrywki. Byłoby więcej, ale cholerna licytacja w dół przy przetargu poszła ostrzej niż przewidywał. Trzy sekundy lotu pocisków zdały mu się teraz wiecznością…

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *