Ubezpieczyciele

Nie można zapamiętać swojej śmierci.

Dlatego trudno mi było z początku uwierzyć w słowa miłego, starszego pana. Chociaż wiedziałem, że coś jest nie tak, kiedy tylko otworzyłem oczy w szpitalu. Nigdzie nie ma tak sterylnych, czystych, idealnie pozbawionych jakichkolwiek zabrudzeń pomieszczeń. Leżałem w łóżku na idealnie białej pościeli, a postawione obok mnie urządzenia wyświetlały wykresy i informacje, mimo że nie byłem podłączony do nich żadnymi przewodami. Nic mnie nie bolało. Drastyczna różnica względem mojego poprzedniego wypadku, kilka lat wcześniej, kiedy obudziłem się oplątany kablami i rurkami i mimo morfinowej mgły czułem ból popękanych żeber i obitych mięśni.

– Dzień dobry, Tomaszu. Nazywam się doktor Perez-Kaczmarek i mam dla ciebie kilka dość szokujących informacji.

Nie odezwałem się, tylko podniosłem prawą rękę i spojrzałem na swoją dłoń. Wyglądała normalnie. Poczułem ogarniające mnie lekkie uczucie zaniepokojenia, ale to wszystko. Chciałem sobie przypomnieć, co robiłem przed przebudzeniem się w tym szpitalu, jeżeli to był szpital, ale nie mogłem.

– Miałeś śmiertelny wypadek motocyklowy.

Słowa, które docierały do moich uszu nie miały sensu. Musiałem być w szoku, to pewnie dlatego nie czułem bólu. Omamy słuchowe?

– Twoje ubezpieczenie krioniczne w Applied Cryonics pozwoliło na zamrożenie po śmierci klinicznej, a kilkadziesiąt lat później dokonano zeskanowania struktury mózgu i układu nerwowego i stworzono dokładną komputerową symulację Twojej osoby. Jesteś cyfrową kopią człowieka przebywającą w rzeczywistości wirtualnej. W zeskanowanej strukturze nie ma ostatnich wspomnień, więc nie pamiętasz, że rano wsiadłeś na motocykl i trzy skrzyżowania po wyjeździe z domu nie zauważył cię kierowca SUVa śpieszący się do domu. Ale obraz jest wart tysiąca słów…

Starszy pan spojrzał na mnie, uśmiechnął się i wykonał lekki wskazujący gest ręką. W miejscu, gdzie przed chwilą jeszcze było powietrze pojawił się wiszący w powietrzu, idealnie czarny, dwuwymiarowy prostokąt.

Stwierdzenie o rzeczywistości wirtualnej nagle stało się niezmiernie przekonywujące.

Na unoszącym się w powietrzu ekranie mogłem zobaczyć nagranie z kamery, jaką miałem zamocowaną na kasku. Zainstalowałem ją głównie z myślą o nagrywaniu co ciekawszych tras, ale używałem zawsze, na wypadek wymuszenia pierwszeństwa przez kierowcę samochodu. To statystycznie najczęstszy rodzaj wypadku i nie chciałem musieć użerać się później z uzyskiwaniem odszkodowania.Po tym wypadku już nie musiałem się przejmować odszkodowaniem. Na nagranym w full HD filmie mogłem zobaczyć, jak dojeżdżam do skrzyżowania, na którym zapaliło się właśnie dla mnie zielone światło. Więc zamiast zwolnić przyśpieszyłem. Zegarów nie było w polu widzenia kamery, ale podejrzewam, że musiałem jechać co najmniej 80 km/h w momencie, kiedy z prawej wyjechał mi SUV na “ciemnopomarańczowym”. Droga z prawej strony była zasłonięta budynkami i w retrospektywie powinienem był zachować więcej ostrożności. Mądry Polak po śmierci.

Oczywiście, kiedy tylko zobaczyłem wyłaniającą się z prawej strony przeszkodę zacząłem hamować, ale dużo mi to nie dało. Gdyby drogę zajechał mi płaski samochód osobowy, do jakich byłem przyzwyczajony z Europy miałbym jakieś szanse, jednak zgubiła mnie miłość Amerykanów do miniciężarówek, ucharakteryzowanych dla niepoznaki na pseudoterenówki. Film był niemy, więc nie słyszałem huku i zgrzytu, z jakim wbiłem się w bok SUVa, ale widziałem jak odbijam się od niego i osuwam na asfalt. Oko kamery spoglądało na bok mojego kombinezonu pokazując bark i kawałek pleców, co nie byłoby możliwe, gdyby moja zdolność obracania głowy była nadal ograniczona kręgosłupem.

– Mam jeszcze dwie wiadomości, jedną dobrą i jedną złą. Zła jest taka, że nie jesteś już człowiekiem i nie przysługują ci prawa człowieka. Stałeś się programem imitującym świadomość, podlegającym ochronie prawa autorskiego i przepisom Konwencji z Zurychu. Zostałeś z prawnego punktu widzenia własnością firmy, która cię zeskanowała. Natomiast dobra wiadomość jest taka, że zostałeś odkupiony przez Universal IS, firmę Unii Europejskiej, gdzie kopiom przysługują ograniczone prawa obywatelskie. Masz prawo do samoskasowania, prawo do posiadania własności i ograniczoną zdolność do czynności prawnych, a w przeciwieństwie do syntetycznych sztucznych inteligencji nie masz wprogramowanego rdzenia etycznego. Jesteś też winny Universal IS spłatę kredytu emancypacyjnego na kwotę ośmiuset tysięcy euro, którą został wykorzystany na zapłacenie CryoScans Ltd. za prawo do wyłącznego dysponowania Twoim skanem. Czy jesteś zainteresowany dobrze płatną, interesującą i trudną pracą, w której będziesz mógł w pełni wykorzystać swoje umiejętności?

An Army of Three

The awakening shock filled me with well known dread of consciousness. Waking up from storage always causes some disorientation and makes it hard to integrate data directly, so the ship was presenting the tactical situation in an audiovisual form. Its coarse voice was commenting on the images unfolding before me within the bridge space.

“Yes, you are correct, prime lieutenant Raei, what you’re seeing here on screen is a gigantic unidentified space vessel rising directly out of the Reservation orbital space.”

An immense triangular spaceship was slowly climbing on a pillar of flame, straight out from the edge of the Protocol-enforced sensor blackout zone. The glyphs scattered around it were showing its orbital parameters, acceleration, probable mass, spectral analysis of the exhaust plume…

“Wait a minute, ship, this giant is CHEMICAL?”
“I’ve checked twice. Chemical-thermal engine, exhaust plume velocity and spectra are congruous with metallic hydrogen stabilised in a fullerene matrix and oxygen as the matrix reducing agent”
“Comms?”
“I’m hailing on frequencies from petahertz to kilohertz, no response so far.”

I zoomed in on the colossal ship. The hull was densely pitted, no wonder it didn’t respond. It was flying blind! Something was definitively not right, my emotions told me. Time to wake up the crew.

“Ship, wake sergeant Torlay and private Weir, set an intercept course and prepare a boarding party.”

Torlay and Weir appeared next to me. They were worse at adapting to sudden instantiation, but then, most people are. Finding people like me is hard, finding people like me who are willing to enlist into the Sol Core Forces is even harder. It’s hardly a glamorous career. One might find oneself suddenly waking up in the company of strangers. And killing them.

Heart Drugs 2

“My parents gave me an implant when I was fourteen, something our parish co-sponsored. Stimulated religious feelings and suppressed sex drive. You know, I’ve never even watched porn until I got married.”

I put my hand on his arm. I reasoned that this was what I would like to have done, were I not on Adfectine. But the only thing I’ve felt was the texture of his clothes, and it was slightly irritating to the touch.

“I’ve heard these things were illegal over in Europe.” I tried to sound supportive. “Parents can’t implant their children without going through three layers of bureaucracy to prove valid medical reasons.”

“Yes, over there, but here, it’s every man’s God given right, to medicate away any problems with their children. Unless you live in California, but you know what they say about California. Bleeding heart liberals, why don’t they move to Europe if they love it so much.”